rozanystok rozanystok
553
BLOG

Łacina, czyli rzecz o wzorcach.

rozanystok rozanystok Rozmaitości Obserwuj notkę 9
Jest ciemno (17:30), na Orliku świecą się lampy, a że piłka jest żółta, odcina się od zieleni sztucznej trawy.
 
Dwóch nastolatków, mimo zimna zawzięcie ćwiczy dryblingi i strzały na bramkę.
Ponieważ nie ma przy nich wychowawcy, nie są to nasi wychowankowie.
 
To normalna sytuacja, bo boisko jest cały czas dostępne zarówno dla młodzieży z Ośrodka, jak i z okolicznych wiosek.
 
Zimno, ale śniegu nie ma, toteż treningi i mecze odbywają się codziennie.
 
Jeden z chłopaków, rozpoczyna bieg z piłką na bramkę, krzycząc: Błaszczykowski-Lewandowski-gooool ! (piłka rzeczywiście trafia do siatki).

I wtedy widać, jakie te dryblasy są jeszcze, przepraszam, nie chcę nikogo urazić – dziecinne.
 
Przecież bawią się, jak mali chłopcy z podstawówki.

Kolejny rajd na bramkę, kolejny strzał i….pudło.
 
Wtedy padają słowa, które można odczytać podczas sportowych transmisji z ruchu ust zawodników (i niestety zawodniczek), po nieudanym (albo i udanym) zagraniu albo wręcz usłyszeć podczas przerw w meczach na przykład siatkówki.
 
W Ośrodku przeklinanie jest zabronione, a łamanie zakazu skutkuje przewidzianymi w regulaminie sankcjami.
 
Czy w związku z tym nasi wychowankowie przeklinają?

Oczywiście, że tak się zdarza.

Po zwróceniu uwagi: nie przeklinaj! , bywa, że pada zaskakująco zasadne pytanie: a dlaczego?

Ciekawe, że często skutkuje najprostsza odpowiedź: bo ja nie klnę.
 
Ci sami chłopcy, podczas wspólnie spożywanych posiłków (bo posiłki przygotowywane są i spożywane wspólnie), używają takich zwrotów, jak poproszę/podaj/ktoś jeszcze będzie jadł?/ itp.
 
Ktoś powie - sprzeczność. Nie, oni po prostu naśladują wzorce.

Przy stole wychowawca pokazuje, jak się zachować, ale jak im wytłumaczyć, że wulgaryzmy są niekulturalne, skoro znani sportowcy (i sportsmenki) używają takiego sportowego języka?
 
Choć tak naprawdę, najbardziej chodzi o to, by z czasem wychowankowie umieli sami, bez zwracania uwagi, unikać łaciny.
 
Czasem prowadzi to do sytuacji wręcz zabawnych.

Ks. Piotr opowiada, że kiedyś chłopcy przyszli na próbę jasełek.
 
Z przejęciem recytują przed nim po kolei swoje kwestie. W pewnej chwili, jeden się, jak to mawiają aktorzy – sypnął  i wtedy, w tym całym zaaferowaniu, głośno wyrwało mu się przy wszystkich:

O (.....) – pomyliłem się!
 
Sytuacja zrobiła się tak komiczna, że trudno było utrzymać powagę.
 
Paradoksalnie, wyszło wszystko dobrze, bo delikwent natychmiast zreflektował się sam, tak że nawet reprymenda nie była potrzebna.
 
Oznacza to, ni mniej ni więcej, że wzorzec, choć trochę z opóźnieniem, ale zadziałał.

Czego i naszym sportowym gwiazdom życzę.


 

 

rozanystok
O mnie rozanystok

DUCHOWI SYNOWIE ŚW. JANA BOSKO - OJCA I NAUCZYCIELA MŁODZIEŻY

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości