Różanostockie przedszkolaki na Orliku
Różanostockie przedszkolaki na Orliku
rozanystok rozanystok
428
BLOG

Opowieść o bańce mydlanej.

rozanystok rozanystok Rozmaitości Obserwuj notkę 6
Lubię robić zdjęcia i robię ich dużo - Różanystok i okolice dostarczają ciągłych okazji do uchwycenia obrazów, sytuacji, zjawisk, zachowań ciekawych a nawet intrygujących.

Zdjęcia robię telefonem komórkowym, bo tylko takie fotografie  mają w sobie walor naturalności – nie są doskonałe, jak doskonałymi są efekty użycia lustrzanek, o których często ze zdumieniem konstatujemy, że są inne niż te, które widzimy własnymi  oczami.
 
Poza tym na telefon ludzie nie reagują takim charakterystycznym, usztywniającym odruchem, jaki wzbudza widok skierowanego na nich obiektywu dużego „prawdziwego” aparatu:  ot, ktoś  tam sobie telefonem pstryka – niech pstryka.
 
W trakcie Festiwalu zrobiłem mnóstwo zdjęć, co nie powinno być zaskoczeniem: tematy wręcz  same się pojawiały.
 
Najpiękniejsze zdjęcie, jakie zrobiłem w ciągu tego tygodnia, to jest to:
 
Różanostockie przedszkolaki na Orliku.jpg
 
małe dzieci usiłują złapać wielką, ponadmetrową bańkę mydlaną, których fruwające dziesiątki były jednym z wielu efektów pracy warsztatów  naukowych, przeprowadzonych na naszym Festiwalu.
 
To maluchy z różanostockiego, sąsiadującego z naszym kompleksem  przedszkola, które zostały zaproszone na Orlika (opisaną przeze mnie 2 lata temu  historię powstania  boiska można znaleźć tutaj) na pokazy żonglowania, jazdy na monocyklu i puszczania mydlanych baniek właśnie.

Dzieci uchwycone w zabawie – sama słodycz.
 
I już Państwo pewnie myślicie, że teraz będzie ckliwe opowiadanie o tym, jak salezjanie starają się zapewnić wiejskim dzieciom atrakcyjną i niedostępną na co dzień rozrywkę.
 
Owszem, mógłbym takie opowiadanie napisać i byłoby ono nie ckliwie, ale wzruszające i co najważniejsze – prawdziwe.
 
Ale ja chcę napisać o tym, co widzicie, Drodzy Czytelnicy na innym zdjęciu,  daleko mniej udanym, bo „obciętym od góry”, ale prawdziwym na maksa:
 
Dosięgnąć bańki mydlanej.jpg

mała dziewczynka chciała złapać bańkę, ale te za każdym razem uciekały na wietrze na wysokość dla trzy-cztero-pięciolatków nieosiągalną.
 
A że dziewczynka była, jak to się kiedyś mawiało – rezolutna, poprosiła biorącego udział w pokazie nastolatka o wzięcie jej na barana, żeby móc z wysokości ok. 2 metrów takiej bańki dotknąć.
 
Ten chłopak to jeden z najbardziej, ale to najbardziej „żywych”  chłopców w naszym Ośrodku. To o nim napisałem tekst z rekolekcji w Czerwińsku.
 
To on nie umie usiedzieć na miejscu (ale to i on jest jednym z najzręczniejszych żonglerów żywym ogniem czy ujeżdżaczy monocykla).
 
I co, myślicie Państwo, że złapał dziecko i posadziwszy je sobie na karku pogalopował w szalonym pędzie po Orliku, popisując się przed kolegami?

A nie – delikatnie podniósł dziewczynkę z ziemi, posadził sobie na barana i starał się pomóc  w dotknięciu baniek, które uciekały w najrozmaitszych kierunkach.

Dziewczynka choć mała i lekka , z czasem zaczęła jednak chłopcu ciążyć, bo to  przecież  nie jest jednak dorosły, silny mężczyzna, ale ciągle rosnący nastolatek.
 
I chłopak,  zamiast nierozsądnie zaryzykować postawienie jej omdlałymi od dźwigania rękami na ziemi, poprosił mnie o zdjęcie jej  z ramion.
 
Tak, ten roztrzepany urwis, na co dzień, odwołajmy się do poety - "najdziksze wyprawiający swawole", zachował się, przepraszam za dydaktyzm - opiekuńczo, dojrzale i odpowiedzialnie.

 

------------------------------------

zapraszamy na stronę Festiwalu  http://www.festiwalbezgranic.com/home.html i nasz profil na Facebooku 
https://www.facebook.com/festiwalbezgranic?fref=ts

 

Zobacz galerię zdjęć:

Dosięgnąć bańki mydlanej
Dosięgnąć bańki mydlanej Bohaterka opowieści Z tego powstaje bańka Tak powstaje bańka Duuuuża bańka
rozanystok
O mnie rozanystok

DUCHOWI SYNOWIE ŚW. JANA BOSKO - OJCA I NAUCZYCIELA MŁODZIEŻY

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości